Fantastyczny mecz w Imielinie, z którego górą wyszły gospodynie! MKS COPCO pokonał liderki, czyli KSG Warszawa po zaciętym, pięciosetowym boju, w którym nie brakowało długich wymian, kapitalnych ataków, skutecznych bloków, a przede wszystkim walki i emocji!
Już pierwszy set był zapowiedzią dobrego. Przyjezdne zbudowały kilkupunktową przewagę, która wynosiła w pewnym momencie sześć punktów. Od stanu 13:6 dla KSG skuteczniej zaczęły grać imielinianki i stratę zniwelowały, doprowadzając do emocjonującej końcówki seta. W niej na przewagi lepsze okazały się warszawianki, a decydujący punkt zdobyły po kontrowersyjnej sytuacji.
Na sytuację kończącą poprzednią partię wściekł się trener MKS-u Rafał Kalinowski, za co na początku seta drugiego otrzymał czerwoną kartkę. Niemniej, nie wybiło to z rytmu gospodyń, które z jeszcze większą zadziornością weszły w drugą partię, w okolicach połowy seta prowadziły już 15:9. Sporo dały kapitalne serwisy Anety Burzawy, które sprawiały dużo problemów przeciwniczkom MKS-u COPCO. Szkoleniowiec KSG Piotr Olenderek rotował składem i przyniosło to skutek, bo przyjezdne mocno podgoniły wynik, niemniej set i tak przegrały do 22.
W kolejnej partii oba zespoły walczyły niczym na śmierć i życie, a widowisko oglądało się kapitalnie. Symbolem jest akcja przy stanie 21:19 dla MKS-u, kiedy Oliwia Laszczyk wykończyła trwającą prawie minutę wymianę, a imielinianki raz po raz heroicznie rzucały się w obronie. Tę partię MKS wygrał do 20, jednak w kolejnym coś się zacięło w zespole z Imielina. KSG lepiej rozpoczęło seta i zbudował kilkupunktową przewagę. MKS później dzielnie gonił i odrobił większość strat, ale od wyniku 14:13 dla KSG w zasadzie grały już tylko warszawianki. Ten set zakończył się wynikiem 25:17 dla drużyny gości.
O ile poprzednie sety były emocjonujące, to co powiedzieć o tie-breaku? KSG prowadził już 7:3, a strony zmieniał z trzypunktową przewagą. Wtedy na zmiany zdecydował się Rafał Kalinowski, który skorygował atak i rozegranie. Od tamtej pory MKS zaczął skuteczniej grać i doprowadził do gry „punkt za punkt”. Wydawało się, że to KSG będzie górą – 14 punkt zdobyła Jagoda Michałek, blokując atak Magdaleny Bagniak. Ale później blok Natalii Szmajduch, a następnie punkt Bagniak (przy serwisie Burzawy) pozwoliły gospodyniom obronić piłkę meczową. Później zagrywka nie do przyjęcia Burzawy, a następnie atak po skosie Angeli Mroczek pozwoliły wybuchnąć trybunom z radości, a przede wszystkim wygrać spotkanie MKS-owi 3:2.
Widowisko było fantastyczne. Mamy do siebie trochę pretensji, bo popełniałyśmy jednak niepotrzebne błędy, ale bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Przed meczem mówiłyśmy sobie w szatni, że w tym sezonie jeszcze nie rozegrałyśmy swojego najlepszego meczu. To spotkanie było bardzo dobre. Czy najlepsze? To pokaże czas. Niemniej, jestem bardzo dumna z zespołu i z kibiców, bo było słychać ich doping przez cały mecz – mówiła po meczu Wioletta Paroń, środkowa MKS COPCO Imielin i kapitanka zespołu.
Po tym spotkaniu MKS przesunął się w tabeli na czwarte miejsce, które zajmuje z 20 punktami. Pomimo porażki, KSG Warszawa wciąż jest na czele tabeli i mając 28 „oczek” o dwa punkty wyprzedza ECO HARPOON LOS Nowy Dwór Mazowiecki.
MKS COPCO Imielin – KSG Warszawa 3:2 (24:26, 25:22, 25:20, 17:25, 16:14)
MKS COPCO Imielin: Sandra Łebek, Marta Twardoch, Wioletta Paroń, Natalia Pustelnik, Natalia Szmajduch, Aneta Burzawa, Weronika Zawadzka (L) oraz Magdalena Bagniak, Dominika Mras-Paliwoda, Oliwia Laszczyk, Angela Mroczek, Olga Samul (L).
Trener: Rafał Kalinowski.
KSG Warszawa: Martyna Zięba, Katarzyna Saj, Zofia Sobanty, Jagoda Michałek, Aleksandra Jedut, Martyna Kaszyńska, Martyna Terlikowska (L) oraz Maja Kott, Wiktoria Wojtyniak, Julia Grzelak, Natalia Kierlewicz.
Trener: Piotr Olenderek.